Miód był jednym z kotów zmarłej pani Aldony. Zadecydowałyśmy, że go przyjmiemy bo był w naprawdę złej kondycji, był bardzo chudziutki, sfilcowany, miał ropny katar oraz FIV.
Jego wyniki krwi były złe, bardzo złe: przekroczone parametry nerkowe, wątrobowe i trzustkowe, żółtaczka, anemia.
Gdyby nie to, że znałyśmy jego historię, lekarz podejrzewałby otrucie.
Miodek miał zaawansowaną chorobę nerek, niewydolną wątrobę i zapalenie trzustki. Bardzo długo żył w takim stanie, a pomoc w tym wypadku przyszła za późno. Miodek był z nami tylko kilka tygodni. Ciężko się z tym pogodzić…
[,] 10.2024Wendy walczyła o życie z powodu potężnej, gnijącej rany na brzuchu. Niestety przegrałyśmy po tygodniu walki…
[,] 10.2024Mango Tanker Kajajuch poruszył wiele serc, rozkochał w sobie każdego i aż wierzyć się nie chce, że ten niezwykle waleczny kot nie dał rady. Bardzo, bardzo nam przykro. Kociak miał wady w budowie, a jego największym problemem okazał się chory przełyk. Kocur miał problemy z normalnym jedzeniem i oddychaniem.
Chcemy podziękować wszystkim, którzy mu kibicowali i którzy wpłacali pieniądze na jego leczenie, wszystkim lekarzom, którzy walczyli o jego życie. Ale przede wszystkim chcemy złożyć podziękowania doktor Darii, za jej ogromne zaangażowanie i doktor Ani, która sprawowała nad Mango całodobową opiekę, dzięki czemu chłopak do samego końca nie był sam. Dziękujemy też Oli z Fundacja Kociniec Koci Sierociniec , która przez te wszystkie tygodnie dała Tankerowi dom i miłość, dzięki niej chłopak mógł choć przez chwilę zaznać totalnej beztroski.
[,] 08.2024Staś trafił do nas za późno, był bardzo wyniszczony. Mimo podjętej próby leczenia, odżywienia i wyprowadzenia chłopaka na prostą, po kilku dniach nastąpiło załamanie zdrowotne, jego organizm zaczął nagle słabnąć. Wieczorem wszystko było ok, a rano Staś słaniał się na nogach. W gabinecie weterynaryjnym dostał zapaści.
[,] 07.2024Nie udało nam się uratować Liluś. Najgorsze jest to, że nadal nie wiemy, co jej dolegało. Kotka miała objawy neurologiczne, były to zachwiania równowagi, które z czasem znacząco się pogłębiały. Diagnostyka tomografem nie wykazała źródła problemu.
Jej stan znacznie się pogorszył tuż przed wyjazdem na kolejną konsultację. Zachwiania równowagi były jeszcze większe.
Po badaniu neurologicznym i na podstawie dotychczasowej diagnostyki zaplanowane było badanie MRI głowy. Najbardziej prawdopodobny scenariusz był taki, że problem leży w mózgowiu.
Kotka została w klinice, jednak zamiast planowanej diagnostyki konieczne okazało się ratowanie jej życia. Była pod całodobową, osobistą opieką lekarki. Dziękujemy za to ludzkie podejście, za to, że Liluś w tych najtrudniejszych chwilach nie była sama w klatce szpitalika. Że do końca była otoczona ludźmi, którym na niej bardzo zależało.
Już następnego dnia o świcie pojawił się pierwszy atak padaczkowy. Lekarze starali się ustabilizować naszą podopieczną. Niestety to się nie udało. Ogólne pogorszenie i kolejne objawy neurologiczne następowały lawinowo.
Hipotermia (32 stopnie), hipoglikemia, żółtaczka, płyn w opłucnej (ściągnięto 25 ml), w którym jak wcześniej z płynu mózgowo-rdzeniowego nie wykryto FIP, coraz częstsze ataki padaczki, rozszerzenie źrenic, oczopląs oraz nadwrażliwość na dźwięki i dotyk.
Jesteśmy tym wszystkim bardzo zasmucone, bo przez ten czas kiedy Liluś była u nas zżyłyśmy się z nią. Ostatni rzut choroby zabrał ją w oka mgnieniu i nie było szans jej pomóc.
Bardzo to wszystko niesprawiedliwe…
Nasza piętnastoletnia babcia Lusia to była dziarska babka. Uwielbiamy takie pacjentki. Lusia pobyt w Kocim Szpitaliku traktowała jak sanatorium życia. Turnus jej się przedłużył – dożywotnio.
Była świetnym kotem. Spała rozkosznie w legowisku, grzecznie zjada leki i posiłki. Z przyjemnością nadstawiała się do głasków. Z kociego szpitalika przeprowadziła się do małej kociarni, gdzie żyła wraz z innymi spokojnymi kotkami.
Lusia odeszła z powodu chłoniaka. Rozpoczęłyśmy chemioterapię, jednak po kilku dniach leczenia wspólnie z lekarzami zadecydowałyśmy o eutanazji Lusi. Choć po pierwszej dawce chemii jej stan był bez zmian, za to wyniki krwii się polepszyły, to po kolejnych kilku dniach przyszło pogorszenie. Musiałyśmy pozwolić jej odejść. Nawet jeśli Lusia dożyłaby do kolejnej chemii, to nie przeżyła by drugiego wlewu. Wyczerpałyśmy wszystkie możliwości, niestety choroba była silniejsza…
[,] 04.2024Soto odszedł nagle. Na wieczornym dyżurze Asia usłyszała jego przeraźliwe miauczenie, Soto był niespokojny, źle się czuł. Niestety nawet nie zdążyła go zabrać na nocne pogotowie, bo kocurek odszedł. Tego się totalnie nie spodziewałyśmy, choć chłopak miał ze sobą bagaż chorób, to w ostatnim czasie był w dobrej formie. Sekcja wykazała ogniska martwicy na wątrobie i całkowitą jej niewydolność.
Soto był wspaniałym kotem, zwłaszcza dla innych kotów, przyjaciel każdego z nich… Prawie całe swoje życie spędził w naszej kociarni.
Soto wirtualnie wspiera: Zedka zza TM oraz Magdalena Malak
[,] 04.2024
Cyklopek był starszym, bardzo miłym i miziastym kocurem, miał chore nerki. Trafił do nas głównie z powodu złego apetytu – nie było tu niespodzianek, konieczna była ekstrakcja zębów. Kocur po zabiegu odzyskał humor i witalność.
Niestety choroba nerek wciąż postępowała, a po kilkunastu miesiącach się zaostrzyła i nie byliśmy w stanie z nią walczyć.
Cyklop odszedł zaopiekowany i kochany.
Kluseczka była dojrzałą kotką, która całe życie spędziła na działkach. Miała swoich karmicieli i rewir, którego zawsze się trzymała. Znajomych ludzi zawsze obdarowała uroczym barankiem na powitanie, wszystkich przy tym bardzo rozczulała.
Niestety kotka coraz gorzej sobie radziła na wolności, gorzej znosiła chłody i miewała dni z mniejszym apetytem. Wstępne badania nie wykazały poważnych chorób. Niestety szersza diagnostyka wykazała, że kotka ma guzy. Na początku grudnia 2023 roku miała operację pobrania wycinków guzów z brzucha, wyniki histopatologii nie wykazały nic niepokojącego.
Na początku stycznia z kociarni trafiła do domu stałego u jednej z nas. Dostała święty spokój od kotów, którego bardzo potrzebowała i wyższy standard opieki. W końcu mogła swobodnie drapać drapak, spać tam, gdzie chce – nawet w łóżku! A my mogliśmy się z nią nieustannie barankować.
Klusi się pogorszyło, miała kilka gorszych dni, potem były te zdecydowanie lepsze, które dały nam złudną nadzieję, że rzeczywiście będzie dobrze. Jednak w końcu przyszło załamanie, ogromna anemia, której Klusia nie dała rady… Lekarze podejrzewają, że kotka jednak mogła mieć chłoniaka wątroby, a może problemy ze szpikiem, mimo, że histopatologia wykazała inny problem.
Żegnaj kocinko, byłaś przewspaniała.
Antoś chorował odkąd trafił do nas z działek 2 lata temu, a główną przyczyną jego problemów było zakażenie FIV. Nieraz już było źle, ale wykorzystywał swoje kolejne kocie życia. Teraz przyszło nagłe pogorszenie.
Sekcyjnie okazało się, że dosłownie na wszystkich narządach wewnętrznych znajdowały się guzki nowotworowe. Najbardziej zaatakowane były śledziona i wątroba, a nieznacznie płuca. Doktor znalazł też bliznę na śledzionie świadczącą o pęknięciu tego narządu w przeszłości.
Wtedy kocurek miał szczęście, że się nie wykrwawił.
Bezpośrednią przyczyną śmierci Antosia była totalna niewydolność wątroby.
Nie spodziewałyśmy się takiego przejścia ze starego w nowy rok. Wszystko potoczyło się błyskawicznie. Było też trochę dobrego czasu dla Antosia, kiedy był stabilny zdrowotnie, piękny, śnieżnobiały i wesoły.
Ten sympatyczny chłopak całe życie spędził na działkach. Wpatrzony w człowieka bystrzak, który kombinował, co tu zrobić, żeby przegonić inne koty.
Gacek w pewnym momencie zaczął odskakiwać od miski, miał problemy z jedzeniem. Wymagał usunięcia zębów. Okazało się, że miał też FIV. Po operacji znalazł wspaniały tymczas u naszej wolontariuszki Beaty, która zapewniłam mu miłość i opiekę. Był towarzyskim zwierzakiem złaknionym kontaktu z człowiekiem.
Kocurek zaczął chorować na przewlekłą chorobę nerek, a tuż przed odejściem dostał też poważnego zapalenia trzuski.
[,] 11.2023Burasia miała niestety guza mózgu.
Po diagnostyce lekarze zadecydowali o próbie podjęcia terapii lekami sterydowymi.
Sterydy skutecznie zmniejszyły obrzęk mózgu i większość objawów ustąpiła. Kotka nie kręciła się już w kółko, była świadoma, zaczęła znowu korzystać z kuwety i miała świetny apetyt. Powoli odzyskiwała też czucie w sparaliżowanej stronie, a kiedy miała dobry dzień pozwalała na chwile czułości, które potrafiła odwzajemnić małym barankiem.
Rokowania dla Burki były złe, ale mimo wszystko zapewniliśmy jej prawie 8 miesięcy bezpiecznego życia bez bólu.
[,] 11.2023Kotka problemy zdrowotne miała od samego początku pobytu w Fundacji, a w ostatnim czasie była pacjentką każdego możliwego specjalisty. Przestała jeść i bardzo schudła. Poza tym w jej wynikach ciężko było się do czegoś przyczepić, USG i RTG też nie wykazało niepokojących zmian.
Kotka nie zareagowała na żadne leczenie, ani na leki pobudzające apetyt, z każdym dniem słabła. Sekcyjnie udało się jedynie stwierdzić, że ostatecznie doszło do niewydolności wielonarządowej.
Bardzo nam przykro, Babulko, byłaś wspaniałym kotem.
Nic więcej nie możemy tu powiedzieć..
Jarzyna, działkowy kocurek przyjechał na kastrację i został u nas na zawsze. Był wygłodzony, miał pełno pasożytów, opuchliznę i stan zapalny z obecnością płynu w obrębie stawu nadgarstkowego. Dwa kły nadawały się tylko do wyrwania. Nie miał łatwego życia na działkach.
Kocurek był bardzo miły i kontaktowy, kontakt z człowiekiem uwielbial ponad wszystko.
Jarzyn w grudniu 2022 przeszedł bardzo poważną operację usunięcia dwóch guzów zlokalizowanych obok trzustki oraz usunięcia śledziony. Był bardzo dzielny i szybko doszedł do siebie, od razu odżył. Niestety kocur cierpiał też na przewlekłą chorobę nerek, z powodu której umarł kilka miesięcy później.
[,] 10.2023Dzikusek Wampirek miał problemy z jedzeniem i zaczął chudnąć. Zakładałyśmy, że będzie to kolejny pacjent stomatologiczny. Niestety po znieczuleniu i dokładnym zbadaniu kota okazało się, że jego paszcza była wypełniona nowotworem, tak, że kocur nie mógł jej domknąć, a rtg dodatkowo wykazało dwa śruty w głowie.
Wampirek trafił do nas tylko po to, aby można mu było ulżyć w cierpieniu. Bardzo nam przykro Kocie.
Tuńczyk, koci dziadek, żył na miejskiej ulicy. Od losu dostał milion przeszkód, a nadal miał ogromną chęć do życia. Był olbrzymi ciałem i duchem, to kochany wielkolud, który cały czas by się miział z człowiekiem, choć ten wcale nie był dla niego łaskawy…
Kocurek trafił do nas na kastrację. Badania wykazały, że miał skrajną anemię i zęby w tragicznym stanie (zostały usunięte). Oprócz tego kocur:
– był FIV+,
– miał pełno blizn na głowie,
– miał pchły i świerzbowca usznego, o pasożytach wewnętrznych nie wspominając,
– miał mykoplazmę (bakterie atakujące erytrocyty, powodujące anemię),
– miał spondylozę w odcinku piersiowym kręgosłupa i poważne zwyrodnienie w prawej łapie,
– miał kardiomiopatię restrykcyjną,
– miał przewlekłą chorobę nerek,
i służył komuś jako tarcza strzelnicza: w jego ciele znajdowały się 3 śruty. 🙁
W trakcie pobytu u nas Tuńczyk gasł i zaczął mieć poważne problemy z oddychaniem. Okazało się, że ma guza krtani. 6 lutego 2023 przeszedł operację wykonania tracheostomii, żeby mógł oddychać. Dostał leki przeciwnowotworowe, przeciwbólowe i przeciwzapalne. Czuł się świetnie, po dojściu do siebie po narkozie od razu odżył. To był nie ten sam kot, ciągle przychodził na mizianki i bawił się piórkami.
Po krótkim czasie od wdrożenia leków po operacji guz krtani się obkurczył umożliwiając kocurkowi oddychanie przez nos. Niestety krtań była sparaliżowana i nagłośnia nie działa tak jak powinna. Podczas jedzenia, picia i mycia nagłośnia nie blokowała śliny z domieszką pokarmu/wody/włosów i przepuszczała jej część do tchawicy. Musielismy bardzo dbać o higienę, żeby nie doszło do zachłystowego zapalenia płuc. Na szczęście większość wydzieliny Tuńczyk odkrztuszał sam.
Niestety na koniec marca 2023 guz krtani urósł, zamknął światło przełyku i jedzenie zamiast do żołądka leciało przez sparaliżowaną nagłośnię do przełyku. Musieliśmy pojechać z Tuńczykiem na eutanazję. Opis brzmi tragicznie, a Tuńczyk do ostatniej chwili był pełnym życia, pogodnym i zadowolonym kotem. Tym bardziej ciężko nam było pogodzić się z tym, że nic więcej nie da się zrobić by mógł być z nami dłużej. Na koniec swojego życia dostał dom, spał w łóżku, budził się codziennie obok tymczasowych opiekunów. Cieszymy się, że mieliśmy okazję poznać tego wspaniałego kota i zapewnić mu godne przeżycie ostatnich miesięcy jego życia.
[,] 03.2023Kasper trafił do nas w 2020 roku.
FIV dodatni, dojrzały kocur z ogromnym problemem autoimmunologicznym w paszczy i niewydolnymi nerkami.
Początki były trudne – kot bardzo źle zniósł złapanie i zamknięcie w klatce, reagował agresją i był pacjentem trudnym w obsłudze. Na klatce wisiała kartka z ostrzeżeniem dla wolontariuszek, bo Kasper atakował każdego, kto się do niej zbliżył.
Z czasem wszystko się ułożyło. Musiałyśmy wypracować z Kasprem zasady współpracy, oczywiście na jego warunkach, bo dożywotnio dostawał leki. Jak byłyśmy grzeczne i nie przekraczałyśmy jego strefy komfortu w relacjach, to pokazywał swoje drugie ja – Kasper miziak i pieszczoch.
Tak też odnosił się do gości w kociarni – przybiegał pierwszy do głaskania i zawłaszczał kolana.
Chcemy go zapamiętać takiego jak na zdjęciu – beztroskiego, w najlepszej możliwej formie.
Takich kotów się nie zapomina.
Post o Babulce na Facebooku: KLIK
Babulka była bardzo schorowana, najprawdopodobniej nie miała dobrego schronienia zimą, ani żadnego karmiciela. Może się zgubiła, może ktoś ją porzucił. Nie wiemy, na pewno za późno otrzymała pomoc. Jakim cudem, kot w takim stanie pozostał niezauważony?
Miała zęby w złym stanie, dziwny ubytek w żuchwie, koci katar, brak tkanki tłuszczowej, była chuda i wyniszczona. Niestety okazało się, że jej skóra była zakażona, dosłownie gniła na kotce i schodziła z niej całymi płatami.
Musiałyśmy podjąć decyzję o eutanazji.
Cygan z działek przyjechał do weterynarza na remont paszczy.
Niestety okazało się, że przyczyną jego braku apetytu był nie tylko zły stan zębów i dziąseł, ale przede wszystkim fatalne parametry nerkowe, zaostrzone przez zapalenie trzustki. Kocur słabo zareagował na leczenie, a po tygodniu organizm poddał się całkowicie i przestał walczyć.
Nie dał rady, musiałyśmy zgodzić się na eutanazję.
Wygląda jak martwy kot, a krzyczy głośno: „Jeeeść! Żyyyć!” i jeszcze: „Syyy!” Jakoś się dogadujemy, kocurek po kilku tygodniach opieki w końcu zaczął przejawiać pierwsze oznaki ocieplania naszych relacji – pozwala się podrapać, kijkiem bo kijkiem, ale pozwala. :)
Kocurek miał przewlekłą chorobę nerek, anemię, FIV+. Niestety oprócz tego poważnego zestawu chorób Waran miał najprawdopodobniej guz w głowie. Nowotwór szybko się rozwijał i utrudniał kocurowi oddychanie.
[,] 01.2023Kajmak wprowadził się do piwnicy w czyimś domu. Miał przyjechać na kastrację, ale jego opiekunka zauważyła, że kot ma biegunkę. Diagnostyka ostatecznie doprowadziła do tropu o podłożu immunologicznym, jednak kot bardzo słabo reagował na jakiekolwiek leczenie. Ten problem był przewlekły, a dodatkowo nerki kota okazały się być niewydolne – Kajmak miał chłoniaka nerek, który był główną przyczyną odejścia kocura.
[,] 11.2022Frania FeLV+ odeszła po kilku dniach od adopcji. Odeszła zaopiekowana, dostała dom, kompanów do zabaw i Maję do wszelkich usług. Wszyscy walczyli o nią do końca: lekarki, nowa opiekunka, nawet koty wiedziały, kiedy szaleć, a kiedy dać jej przestrzeń. Miała całe życie przed sobą, jednak choroba pokazała nam, jak mali wobec niej jesteśmy.
[,] 11.2022Papowy przez 2 lata, od kiedy się poznaliśmy, przeszedł długą drogę. Trafił do nas w stanie krytycznym i z ogromnym wysiłkiem udało się go postawić na łapki. Było to tym bardziej utrudnione, że na początku reagował agresją. Z czasem złagodniał i przeżył kilkanaście dobrych miesięcy w doskonałej kondycji. Z przykrością obserwowałyśmy jak choroba nerek nieubłagalnie, powoli go zabierała.
[,] 11.2022Babulka Taco trafiła do nas w krytycznym stanie, okazało się, że już od długiego czasu jej malutki organizm toczy nierówną walkę z nowotworem złośliwym. Rak zajął śliniankę, dostał się do ucha i żuchwy. Opieka paliatywna trwała niecały miesiąc, byliśmy z kotką do samego końca, zapewniliśmy jej ciepło, troskę i godną śmierć, pozbawioną bólu.
[,] 10.2022Czarny kocurek leżał półprzytomny na pasie zieleni między jezdniami i miał: niewydolność wątroby, trzustki i nerek. wątrobę i trzustkę udało się doprowadzić do dobrej formy, niestety kocurek przegrał walkę z chorobą nerek.
[,] 10.2022Dałyśmy się nabrać. Znowu. Na to cholerne polepszenie stanu kota tuż przed śmiercią. Jednak zawsze gdzieś tam kiełkuje nadzieja na cud, że wszystko skończy się dobrze, że uda się wynagrodzić kotu doznane krzywdy i zapewnić wspaniałe życie. Było nam tym trudniej, że sytuacja dotyczyła Calineczki wielkości dłoni. Kotka była w stanie krytycznym. Wychudzona tak, że czuć było same żeberka i odwodniona tak, że skóra ciągnęła się i niestety nie udało się założyć wenflonu w mikrożyłkę. Cieszyłyśmy się, że kotka daje się karmić, że przełyka, że nawet chętnie je. Była z nami tylko dobę. Tydzień wcześniej odeszła trójka jej rodzeństwa. Bezsensowna śmierć kociąt powołanych bez sensu na świat.
Kocur trafił do nas z Krzywą, która została adoptowana. Obydwa koty były upośledzone ruchowo, a kotka była w stanie krytycznym, zagłodzona niemal na śmierć. Po kilku tygodniach pobytu pod naszą opieką Krzywi wypięknieli, przybrali na wadze, ich futerka zrobiły się błyszczące i bardziej czarne zamiast wyrudziałych. Diagnostyka wykazała, że Krzywy miał FIV i przepukliny kręgosłupa uciskające rdzeń kręgowy, to z ich powodu miał problemy motoryczne. Niestety stan zdrowia kocura nie pozwalał na przeprowadzenie operacji. Krzywy odszedł z powodu przewlekłej choroby nerek, które pod koniec jego życia były w skrajnym stadium niewydolności.
[,] 06.2022Oleg miał FIV, nawracające, eozynofilowe nadżerki na języku i w jamie ustnej, pod koniec życia do listy jego chorób dołączyła cukrzyca. Trafił do nas w tragicznym stanie, na działkach zagłodziłby się na śmierć.
Poza nieporozumieniami w kwestiach zdrowotnych Oleg był super towarzyszem człowieka, niestety od początku bez szans na adopcję.
Rózia była kotem niepełnosprawnym. Trafiła do nas na opiekę pooperacyjną po usunięciu małżowiny usznej. Okazało się, że nasza pacjentka miała poważne problemy z motoryką, zadecydowaliśmy, że w takim stanie nie może wrócić do miejsca bytowania, zapewniliśmy jej troskę i komfort na resztę jej życia.
W tomografii komputerowej okazało się, że kotka nie miała wypadku, to choroba zwyrodnieniowa kręgosłupa – spondyloza, była winna jej niepełnosprawności. Rózia miała zmiany w piersiowym i lędźwiowym odcinku kręgosłupa. Potocznie: „zrastały” jej się kręgi i kręgosłup był usztywniony.
Kotka miała też niestety przewlekłą chorobę nerek, z powodu której odeszła w marcu 2022.
Anemik
Anemik miał problem na poziomie immunologii: cierpiał na niedokrwistość autoimmunohemolityczną. Poziom krwinek czerwonych umożliwiający funkcjonowanie narządów i życie kota mogliśmy utrzymać tylko dzięki podawaniu leków sterydowych.
To jednak nie wszystkie problemy Anemika. W jego woreczku żółciowym, tuż przy ujściu przewodu żółciowego znajdywał się kamień. To bardzo rzadka przypadłość u kotów. Nerki Anemika też nie były w najlepszym stanie, niestety długotrwała niedokrwistość i leki sterydowe, od których zależało jego życie przyczyniały się do dalszego niszczenia ich struktury.
Burasek był bardzo schorowanym kotem, od początku wiedzieliśmy, że trafił do nas na opiekę paliatywną. Kocurek miał raka przełyku, wadę serca – kardiomiopatię rozstrzeniową, do jego rozlicznych problemów doszła anemia nieregeneratywna.
[,] 01.2022Rudzielec miał FIV I FeLV. Został zabrany z działek w ciężkim stanie, niestety nie udało się go wyleczyć.
[,] 12.2021
(zdjęcie autorstwa Fotografia Monika Małek)
Kotka ur. w maju 2012 roku. Do fundacji trafiła z kocim katarem, wychudzona. Mila odeszła z powodu niewydolności nerek. Spędziła w Fundacji prawie 10 lat.
[,] 12.2021Burasia trafiła do nas na leczenie i diagnostykę, niestety miała zaawansowanego raka trzustki. Była bardzo dzielną i kochaną pacjentką, od razu zdobyła nasze serducha.
[,] 11.2021Malutka została podrzucona do jednego z magazynów w Toruniu. Znaleźli ją pracownicy i szukali dla niej pomocy. Malutka, około 7-8 tygodniowa kruszynka. Nie wiadomo jak długo chowała się w magazynie zanim się pokazała. Była chudziutka i odwodniona. Otrzymała pomoc weterynaryjną i nic nie wskazywało na to, że kryzys dopiero nadejdzie. Spędziła noc w inkubatorze, ogrzewana, pod kroplówką i pod tlenem.
Nie dała rady. Trudno się z tym pogodzić.
Rudy to działkowy dziadek, kocur fiv+ z przewlekłym katarem. Miał bardzo słabą odporność, przy każdym pogorszeniu się pogody miał nawracające infekcje utrudniające normalne funkcjonowanie. Oprócz tego jego nerki były już niewydolne. Kocur nie wrócił na wolność, jego organizm był na to zbyt słaby. Resztę swoich dni spędził wśród nas, w Fundacji.
[,] 06.2021Staruszka działkowa przestała jeść, jej karmicielka poprosiła nas o pomoc. Okazało się, że kotka jest poważnie chora, nie uda się jej wyleczyć, ale mogliśmy zadbać by końcówkę życia spędziła godnie, otoczona troską i dobrą opieką weterynaryjną. Buraska miała bardzo chorą wątrobę, niestety nieodwracalny proces zwyrodnieniowy nie dał nam żadnych szans. Jej nerki też nie były w najlepszej kondycji, oprócz tego, kotka miała guza, jednak to choroba wątroby, okazała się tutaj być najpoważniejszym problemem tej delikatnej i kochanej istotki.
[,] 04.2021Bezproblemowy, bardzo przyjazny w stosunku do kotów i wiecznie spragniony naszej uwagi kot. Pepper w każdej minucie była gotowa do drapania i głaskania, ochoczo się nadstawiała, przyjemnie mruczała i ugniatała. Nie mając człowieka pod ręką szukała kontaktu u kotów, spała z nimi przytulona, na swoim ulubionym koszu przy kaloryferze i oknie w małej kociarni. Taką ją zapamiętamy. Niczego jej u nas nie brakowało, jednak bardzo żałujemy, że nie zdążyła poznać, co to własny, kochający dom.
Pepper odeszła z powodu przewlekłej choroby nerek.
Pan Malinowski był dzielnym wojownikiem i ulubieńcem całej fundacyjnej ekipy. Kocur miał wiele problemów zdrowotnych. Pod naszą opiekę trafił z powodu lejącej się z ucha ropy, miał polipa. Potem chorował na zapalenie trzustki, miał atoniczny żołądek, cukrzycę i przewlekłą chorobę nerek. W styczniu 2021 roku przegraliśmy walkę z kolejnym zapaleniem trzustki, na trzustce pojawił się guz, który na pewno miał ogromny wpływ na stan kocura.
Starsza, kilkunastoletnia kocica, która wiodła ciężkie życie wiejskiej kotki. Kotka miała zwężone kanały słuchowe ze zdeformowaną śluzówką, najprawdopodobniej na skutek przewlekłego świerzbowca. Wydzielina gruczołów łojowych tworzyła korki w jej uszach i aby nie doszło do kolejnego całkowitego zatkania (aż do uszkodzenia błony bębenkowej), z jakim do nas trafiła, wymaga dożywotniego zakraplania uszu. Jej małżowiny uszne były zdeformowane i skarłowaciałe na skutek ciągłego rozdrapywania. Cierpiała z tym miesiącami, a może nawet latami, oprócz tego Babulka zmagała się z nowotworem.
Bura Wiewiórka[,] 10.2020
Wiewiórka przegrała walkę z nowotworem złośliwym.
Tokio[,] 08.2020
Rio [,] 09.2020
Maluszki zostały zabrane z osiedlowych krzaków, mieliśmy je odchować i znaleźć kochające domy. Niestety kociątka zachorowały na FIP.
Babulka urodziła się w 2004 roku. Dawna to historia – 12 lat temu sterylizowałyśmy stado działkowe, liczące 35 kotów, pod opieką karmicielki. Teraz zostały 3 koty, a Babulkę karmicielka wzięła kilka lat temu do domu. Kotka jest spokojna i dobrze odżywiona, ale starsza pani nie dawała rady zapewnić jej właściwej opieki weterynaryjnej.
W ostatnim czasie kotka dosłownie zalewała się moczem. Leżała cała mokra, ze sfilcowanym futerkiem i przesiąknięta ostrym zapachem. Lista jej dolegliwości była długa: pęknięty guzek listwy mlecznej i wiele małych guzków na kilku sutkach, zwężenie kanałów słuchowych na skutek przewlekłego stanu zapalnego, spowodowanego świerzbowcem usznym, szmery zastawkowe w sercu, zaćma starcza i bardzo słabe widzenie. W płucach były widoczne zmiany pozapalne oraz guzek – raczej rakowy przerzut z listwy mlecznej. Aktualnie jest na tyle mały, że nie stanowił głównego problemu kotki. 3 miesiące przed odejściem Babulki wykryliśmy u niej guza trzustki.
Po wykluczeniu kilku bardziej oczywistych przyczyn udało się dojść dlaczego kotka załatwiała się pod siebie – otóż z bólu. Nie mogła chodzić, miała przewlekłe zapalenie mięśni i stawów w tylnych kończynach.
W trakcie diagnostyki doraźnie stosowaliśmy drybedy, które bardzo dobrze się sprawdziły. Wprowadzenie odpowiednich leków przyniosło rewelacyjny efekt. Kotka była czysta, sucha, 100% trafień do kuwety. Wiedziałyśmy, że dalsze postępowanie to będzie opieka paliatywna. Kotka mogła jeszcze, wspierana lekami, normalnie funkcjonować w dobrym samopoczuciu.
Starałyśmy się zapewnić jej maksymalny komfort, by Babulka czuła się u nas jak w domu. I chyba nam to wychodziło. Koteczka zrobiła się żwawa, na widok wolontariuszy wychodziła z budek i skrzecząc prosiła o kontakt. Lubiła być głaskana i czesana, no i być w centrum uwagi do samego końca.
Niebieski miał być kotką w ciąży. Od początku miał duży, pękaty brzuszek. Podczas wizyty u weterynarza okazało się, że jest kocurkiem i to wnętrem – z jednym klejnotem schowanym głęboko w kocie. W otrzewnej był niestety płyn. Badania wskazywały na nieprawidłowości w obrębie wątroby.
Druzgocące wyniki biopsji dostaliśmy przed Sylwestrem. Wątrobę niszczył proces zwyrodnieniowy, mieliśmy do czynienia z marskością, część komórek była w stanie zapalnym (niebakteryjnym) – proces postępował.
Jedną z prawdopodobnych przyczyn, podanych w laboratorium, jest działanie substancji toksycznych w przeszłości, jednak proces był przewlekły i było brane pod uwagę także uwarunkowanie genetyczne.
Dodatkowo nerki kocura miały całkowicie zatartą strukturę, kocur miał też ropne zapalenie dziąseł i resztki zepsutych zębów. Do tego słaba odporność, bo Niebieski każde badanie okupił wirusowym zapaleniem górnych dróg oddechowych. Za każdym razem nie obyło się bez serii Zylexisu.
Mimo wszystko udało się go wyprowadzić na prostą, miał doskonały apetyt, przybrał na wadze, bawił się i szalał, uwielbiał opalać się w plamach słońca na podłodze, leżąc kołami do góry.
Wiedziałyśmy, że Niebieski jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Stało się to, co musiało się stać – po 10 miesiącach. Z naszych „wielkich” planów został nam kot, z którym powoli musieliśmy się żegnaćy. Przestały pracować jego zdegenerowane nerki, a dodatkowo doktor wykrył guza w jamie brzusznej.
Niebieskiego pożegnaliśmy w sierpniu 2020
Burasia
[,] 07.2020
Burasia trafiła do nas w stanie krytycznym. Miała zapalenie trzustki oraz niewydolność nerek. Była dzielnym pacjentem, leki przynosiły jej ulgę, jednak niestety na pomoc było już za późno. Po pięciu dniach intensywnego leczenia i kroplówkowania – kotka wzięła pierwszy kęs pokarmu z własnej inicjatywy. Cieszyłyśmy się, ale to takie złudne u kota w ciężkim stanie – chwilowa poprawa przed odejściem. To jest straszne: daje nadzieję, choć z tyłu głowy wiemy, że zbliża się najgorsze…
Kris
[,] 07.2020
Dla Krisa kontakt z człowiekiem był priorytetowy. Kochał towarzystwo wolontariuszy, był szczęśliwy kiedy poświęcaliśmy mu wolne chwile, drapaliśmy go i czesaliśmy.
Trafił do nas w 2016 roku z zapaleniem ucha środkowego, wywołanym polipem. Okazało się, że cierpi także z powodu choroby obturacyjnej płuc. W ostatnich kilku miesiącach dołączyła niewydolność nerek oraz objawy szpiczaka (nowotwór układu krwiotwórczego).
Kris niesamowicie inteligentny i kontaktowy, był bardzo trudnym pacjentem i dla nas w codziennej obsłudze i dla weterynarzy podczas badań. Jedyny taki, który zemdlał, żaden inny kot nie odstawił takiego numeru.
Bałyśmy się TEGO dnia od dawna, bo wiedziałyśmy, że kiedyś w końcu nadejdzie.
Żegnaj niepozorny burasku z duszą wojownika.
Pingwinka
[,] 07.2020
Ta sierotka nie pasowała do podblokowego stada. Karmicielki znają sagę kociego rodu i powiązania rodzinne, ale ona wzięła się znikąd. Pozostałe koty były mocno zdziczałe i wcale nie tak łatwo było je złapać na zabiegi. A ona chodziła wychudzona, wypłowiała, wygięta, przykurczona. Bez problemu dała się wziąć na ręce.
Miała żółtaczkę i podwyższone parametry wątrobowe. Pierwsze dni w klatce odsypiała, odjadała i była apatyczna, jakby bez życia. Głaskana mruczała, jak postawiłyśmy miseczkę – jadła, ale to wszystko było jakieś takie bez energii.
Po 3 tygodniach pobytu w Kocim Szpitaliku różnica była ogromna, zwłaszcza w zachowaniu, nawet można powiedzieć, że kotka zaczęła trochę broić. W końcu to młody, kilkumiesięczny kociak i tak powinno być.
Niestety w lipcu powróciły problemy zdrowotne, kotka zachorowała na zapalenie trzustki. Dramatyczne pogorszenie nastąpiło z dnia na dzień…
Diabeł Tasmański
[,] 01.2020
Kotka ur. na początku maja 2014. Ładna i milutka kotka – trzpiotka, bezkonfliktowa i rozbawiona koleżanka dla innych kotów. Imię otrzymała z racji swojego zachowania jako małe kociątko, kiedy została znaleziona z uszkodzonym i zaropiałym oczkiem. Przed kontaktem z człowiekiem broniła się niczym agresywny drapieżnik, a jadła tyle, że wielki kocur by się nie powstydził. Wyrosła na bardzo sympatyczną kotkę. Niestety Diabeł była bardzo nieśmiałym kotem, nie udało jej się znaleźć domu. Odeszła w Fundacji, po trzech latach od zdiagnozowania przewlekłej niewydolności nerek.
Nitka
[’] 09.2019
Nitka była kotką bytującą na wolności, całkowicie oswojoną i bardzo garnącą się do człowieka. Pod opiekę Fundacji trafiła skrajnie wyniszczona. Główną przyczyną jej problemów okazała się białaczka wirusowa (FeLV). Na wolności najprawdopodobniej nie przeżyłaby długo, niestety niewiele dłużej żyła pod naszą opieką. Jej organizm przegrał walkę z chorobą. Jednak cieszymy się, że swoje ostatnie tygodnie spędzała otoczona troską i miłością, niczego jej nie brakowało. Ten mały, kochany szkielecik garnął się do przytulania i głaskania, była ulubienicą każdego wolontariusza…
Lolek
[’] 08.2019
Lolek urodził się w lipcu 2006 roku. Był dorodnym kocurem o wyjątkowo pięknej budowie. Od malutkiego kociątka przebywał wśród ludzi, nie bał się ich i nie chował się, ale nie pozwalał się dotykać i był mistrzem uników. Bardzo cenił sobie towarzystwo innych kotów. Odszedł z powodu nowotworu.
Czubek
[’] 11.2015
Kocurek ur. wiosną 2014 roku. Pewnego dnia leżał na osiedlowym trawniku. Okazało się, że nie mógł chodzić, miał uszkodzone obie przednie łapki. Jedna była złamana, druga z bardzo bolesnym ropniem. Po otrzymaniu pomocy i rozpoczęciu leczenia kocurek bardzo szybko zaczął dochodzić do siebie i jeszcze podczas rekonwalescencji w klatce wiedzieliśmy, że będzie z niego niezły….czubek. Rozpierała go energia i tak pozostało. Czubek będzie idealnym towarzyszem dla innego energicznego, młodego kota, który uwielbia szalone gonitwy i ekspresyjne zabawy. W stosunku do człowieka Czubek jest płochliwy, ale coraz bardziej się przekonuje, towarzyszy, podgląda różne czynności wykonywane w fundacji i czeka na zabawę piórkami na wędce.
Czubka wirtualnie wspierała: nebesska
Szaruś
[’] 10.2015
Ur. prawdopodobnie w 2009 r. Kocurek przez jakiś czas żył na ulicy, gdzie musiał walczyć o przetrwanie, pozostał nieufny i płochliwy. Jednak potrafi pięknie mruczeć i domagać się głaskania od swojego opiekuna, musi tylko poznać go i zorientować się, że jest bezpieczny. Poniewierkę na ulicy kocurek przypłacił zdrowiem, jest wprawdzie w dobrej kondycji ogólnej, ale jest nosicielem wirusa FIV (kociego odpowiednika HIV) oraz ma początki niewydolności nerek. Powinien być kocim jedynakiem. Szaruś czeka na cud – czy ktoś zechce mu pokazać, jak wspaniałe życie może mieć kot w swoim domu, z kochającym i odpowiedzialnym opiekunem?
Szarusia wirtualnie wspierała: gadgeta
Łeb
[’] 13.08.2015
Najwyższy czas przedstawić Łba. W listopadzie 2014 minęła rocznica jego pobytu w fundacji. W tym czasie przeszedł leczenie oraz przemianę ze starego kawalera – złośnika w domagającego się pieszczot, wspaniałego towarzysza człowieka. Łeb trafił do fundacji z chorymi uszami. Jak się okazało miał polipy w kanałach słuchowych. Przeszedł operację ablacji kanałów słuchowych. Ciężko było nam dobrać odpowiedni kołnierz pooperacyjny – dawno nie trafił do nas aż taki WIELKI ŁEB! Kocur jest bardzo duży, ma gruby kark i ogromne, kocurze policzki. Ciężko ocenić jego dokładny wiek, to kot na pewno przynajmniej kilkuletni. Miałyśmy do niego dystans i z dużą rezerwą podchodziłyśmy do codziennych zabiegów po operacji. Nie wiedziałyśmy czego się spodziewać po takim dojrzałym kocurze, a i wyraz jego kociotwarzy nie zachęca do spoufalania się. Ale on tylko tak wygląda. Dzisiaj to już wspomnienia. Łeb poznał co to fotel, wygodne posłanie, a nade wszystko uwielbia głaskanie i czesanie. Jest aktualnie jednym z najbardziej kontaktowych kotów w fundacji. Chciałby spędzić emeryturę w spokojnym domu, najlepiej bez innych kotów, z człowiekiem wyposażonym w szczotkę do czesania kota i serwującym pyszne i zdrowe jedzonko. Kto się odważy?
Łba wirtualnie wspierała: Violetta Kalka
Burasia Marmurkowa
[’] 05.2015
Burasia wrzosowa
[’] 02.2015