Historia trikolorki, która odeszła za tęczowy most


Koty o umaszczeniu trójkolorowym, a w gwoli ścisłości kotki, bo to typowe dla nich umaszczenie, mają dużo większą szansę na adopcję niż chociażby koty czarne albo bure, z pozoru niczym się niewyróżniające. Jednak ulica i choroby są tak samo niełaskawe dla wszystkich futrzaków bez względu na kolor sierści. I jeśli ktoś myśli, że bezdomne koty świetnie dają sobie radę na wolności, powinien poznać historię trikolorki, która w październiku trafiła do naszego Kociego Szpitalika.

Kotka trafiła do nas z powodu ogromnej rany na oku. Nie miałyśmy pojęcia, co mogło doprowadzić ją do takiego stanu i czy da się uratować oko, które ukryte było pod ropiejącą raną oraz mnóstwem brudu.
Pierwsze, co zrobiłyśmy, to oczywiście wszystkie badania: krew, testy, RTG płuc oraz badanie histopatologiczne wycinka pobranego z okolic oka. Miałyśmy nadzieję, że to jednak nie nowotwór, ale na tamtą chwilę nic innego nie przychodziło nam do głowy.

Jako pierwszy zrobiłyśmy test na FIV/FeLV. Wynik nas nie zaskoczył, ale zasmucił. FIV – pozytywny. Co to oznaczało dla kotki? Że posiada nieuleczalny wirus nabytego niedoboru immunologicznego, który prowadzi do znacznego osłabienia odporności zwierzęcia i utrudnia gojenie się wszelkich ran. Mogło to być przyczyną tak rozległej infekcji, jednak konieczne było poczekanie na resztę wyników podjętej diagnostyki, a zwłaszcza na wyniki badania histopatologicznego, które niestety przyniosły tragiczne wieści: rak płaskonabłonkowy.
Stanęłyśmy przed trudną decyzją, być może najtrudniejszą, jaką musiałyśmy podjąć w ostatnim czasie. Z jednej strony nie mogłyśmy jej wypuścić w takim stanie, kotka cierpiała, z rany sączyła się krew mimo podjętej antybiotykoterapii. Z drugiej strony dzikuska nie wytrzymałaby w klatce, to dla niej duży stres, bała się nas, nie pozwala się zbliżać.

Razem z lekarzami zadecydowaliśmy, że musimy pozwolić jej odejść nim zacznie odczuwać ogromny ból. W takich chwilach wszystko, co czujemy, to żal, smutek, poczucie przegranej. Człowiek zawsze chciałby zrobić więcej, przynieść ukojenie, dać ciepłe schronienie, a może w przyszłości dobry dom. Niestety, nie zawsze to „więcej” jest możliwe. Mamy tylko nadzieję, że ostateczny bilans będzie wychodził nam na plus, bo jeszcze wiele kotów czeka na uratowanie.


Jeśli macie ochotę wesprzeć diagnostykę oraz leczenie kotów z naszego Szpitalika, możecie to zrobić tutaj:
Fundacja KOT
07 1090 1506 0000 0001 0369 0336
PayPal: pomagam@fundacjakot.pl
z dopiskiem: Koci Szpitalik